Kibicujemy kibicowi. Bielszczanin znów w wysokogórskim peletonie!
Redakcja: Jesteśmy przed Halą pod Dębowcem, w której swoje mecze rozgrywają bielskie zespoły siatkarskie BKS Bostik Bielsko-Biała oraz BBTS Bielsko-Biała. Zanim porozmawiamy o rowerze to chciałbym skorzystać z okazji i pogratulować Ci dopingowania obu tych drużyn. Podobno w tym sezonie byłeś na wszystkich domowych meczach tych zespołów!?
Rafał Ryplewicz: Faktycznie, w tym roku szczęśliwie udało mi się tu być na każdym meczu. Nie uważam tego za jakiś specjalny wyczyn ponieważ mieszkam niedaleko stąd i bardzo lubię siatkówkę. Kilka razy udało mi się nawet zagrać w nią z przyjaciółmi. Cieszy mnie natomiast, że jako kibic mogłem być z naszymi siatkarkami i siatkarzami na dobre i na złe, jak to w życiu i w sporcie bywa. Wiem jak ważne dla zawodowych sportowców jest wsparcie publiczności.
Redakcja: Zgodnie z zapowiedzią przejdźmy teraz do Twojego sportu. Widzę, że jeździsz mocno więc pewnie znowu coś planujesz. Gdzie w tym roku wystartujesz?
Rafał Ryplewicz: Plan jest podobny do zeszłego roku czyli chciałbym ponownie pojechać "Megavalanche" oraz cztery rundy "Maxiavalanche". Jedyną nowością w tym roku będzie dla mnie "Góra Piekła", czyli zawody "Mountain of Hell". Podobnie jak "Megavalanche" są najbardziej wymagające w naszym środowisku ponieważ są rozgrywane również w Alpach Wysokich ze startem na wysokości ok. 3 400 m n.p.m. Dla mnie to ostatni dzwonek żeby spróbować na niej swoich sił. Jak sama nazwa wskazuje impreza ta jest piekielnie trudna więc dla mnie będzie to największe wyzwanie tego sezonu.
Redakcja: Jakie masz oczekiwania sportowe w tym sezonie?
Rafał Ryplewicz: Jestem indywidualnym zawodnikiem więc ścigam się głównie dla własnego rozwoju i dla popularyzacji dyscypliny, którą uprawiam. W każdej rundzie bardzo ucieszyłyby mnie jakiekolwiek punkty na mecie, jednak najważniejsze będzie samo osiągnięcie mety. Priorytetem będzie dla mnie niezmiennie moje i innych bezpieczeństwo. Kontuzja byłaby dla mnie największą porażką. Na szczęście nigdy poważniejszej nie doznałem i tak musi pozostać.
Redakcja: Porozmawiajmy o kwestiach organizacyjnych. Czy będziesz w tym roku samodzielnie startował? Na jakim sprzęcie będziesz się ścigał?
Rafał Ryplewicz: Tak, w dalszym ciągu samodzielnie organizuje sobie starty. Po tych kilku latach doświadczeń mam to już wszystko bardzo dobrze opanowane. Jak co roku na miejscu spotkam się ze znajomymi zawodnikami i będę się starał z nimi trzymać. Jeśli chodzi o sprzęt to go nie zmieniłem. Pojadę na wysłużonym ale znanym mi najlepiej rowerze Scott Ransom. Udało mi się za to zdobyć możliwość użyczenia roweru rezerwowego gdyby mój się nagle "posypał" przed zawodami. Chciałbym uniknąć stresu, że przez jakąś awarię nie będę mógł trenować czy nawet pojechać wyścigu.
Redakcja: Czy jest jeszcze coś, co może Ci utrudnić realizację planów w tym sezonie?
Rafał Ryplewicz: Myślę, że moja działalność społeczna. Wszyscy wiemy, że w tym roku jesienią odbędą się wybory parlamentarne. O ile sport nie będzie mi kolidował z obowiązkami w Radzie Miejskiej to kampania wyborcza jest już dla mnie wielką niewiadomą. Stawka tych wyborów będzie największa od 1989 roku więc trzeba będzie wspomóc naszych kandydatów w decydującej walce o lepszą Polskę. Wszystkie inne aktywności będą musiały wtedy zejść na dalszy plan. Liczę się nawet z tym, że polityka w tym roku może mi "położyć" końcówkę sezonu...
Redakcja: Gdzie się przygotowujesz do tegorocznego sezonu?
Rafał Ryplewicz: Tu na miejscu. W związku z tym, że czekają mnie w przeciągu kilku miesięcy cztery wyjazdy w Alpy i dwa w Pireneje to nie planowałem już żadnego obozu przygotowawczego. Zarówno treningi kondycyjne jak i rowerowe odbywam po pracy w Bielsku-Białej oraz w Szczyrku. Pojedyncze treningi w sezonie zaliczam jeszcze na trasach w Wiśle, Ustroniu i Międzybrodziu Bialskim.
Redakcja: Jak wygląda Twój przeciętny trening na rowerze?
Rafał Ryplewicz: W domu się rozciągam. Później spokojnym tempem wyjeżdżam sobie rowerem do stacji kolejki na Szyndzielnię. To załatwia mi temat rozgrzewki. Po wyjechaniu gondolą na górę zaczynam już właściwy trening czyli zjeżdżam do dolnej stacji i znowu wyjeżdżam kolejką. Z reguły staram się "obrócić" Szyndzielnię dwa razy różnymi trasami. Ostatni raz zjeżdżam z góry aż do samego domu, czyli daleko poza kompleks Enduro Trails. Trasa biegnie przez znaczną część mojej dzielnicy, między innymi przez teren Hali Widowiskowo-Sportowej im. Zbigniewa Pietrzykowskiego.
Redakcja: Dziękujemy Ci za rozmowę i życzymy bezpiecznego oraz udanego sezonu!
Rafał Ryplewicz: Ja również dziękuję za rozmowę i Państwa patronat medialny na kolejny rok!
Rozmawiał: Mirosław Krysta
Partnerem głównym bielszczanina jest firma informatyczna emerton.eu. Wsparcie zapewnia Urząd Miejski w Bielsku-Białej, Komunikacja Beskidzka S.A., Waleczny.pl oraz ZIAD Bielsko-Biała S.A. – operator kolei linowej na Szyndzielnię. Patronat medialny nad startami objął portal BielskoBiała.DlaWas.info.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj