| Źródło: Wydział Prasowy UMBB
Ponad pół setki książek
Gesty to dzieło laureata Nagrody Prezydenta Miasta Bielska-Białej w Dziedzinie Kultury i Sztuki Ikar, na dodatek zilustrowane fotografiami rzeźb światowej sławy artysty Bronisława Krzysztofa, bielszczanina, również posiadacza Ikara. Dlatego na spotkaniu w Książnicy Beskidzkiej nie mogło zabraknąć prezydenta Bielska-Białej Jarosława Klimaszewskiego. Juliusz Wątroba otrzymał również Nagrodę Starosty Bielskiego im. Ks. Józefa Londzina, tak więc Starostwo Powiatowe w Bielsku-Białej reprezentowała Magdalena Więzik, naczelnik Wydziału Promocji Powiatu, Kultury i Sportu i Turystyki.
- Mieszka w Rudzicy, ale znany jest w całej Polsce. Wydał 55 tomów poezji. Pisze - wiersze, fraszki, satyry, aforyzmy. Publikował w wielu czasopismach w kraju i w kilku zagranicą. Jest autorem programów satyrycznych, spektakli. Stworzył kabaret FANaberie, współtworzy kabaret TON. Jest laureatem 100 konkursów literackich, a jego dzieła przetłumaczone zostały na wiele języków – wyliczała zasługi bohatera spotkania i otrzymane nagrody dyrektor Książnicy Beskidzkiej Katarzyna Ruchała. Oprócz wymienionych wyżej laurów Juliusz Wątroba został także odznaczony Brązowym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
- Fraszki i wiersze, które pisze przez lata, są atrakcyjne i potrzebne. Jest mistrzem słowa i literatury w randze co najmniej ogólnopolskiej – podkreśliła dyrektor KB. – Wydany właśnie tom jego poezji Gesty – wzbogacony rzeźbami Bronisława Krzysztofa – przygotowało wydawnictwo Compal, a Wydział Kultury i Promocji Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej wykupił nakład, dlatego możecie państwo otrzymać jego egzemplarze gratis i otrzymać autograf autora – poinformowała K. Ruchała.
O Juliuszu Wątrobie mówił podczas promocji jego książki w KB były dyrektor książnicy Bogdan Kocurek. Panowie przyjaźnią się od dawna.
- Juliusz Wątroba to niezwykła postać - jak Mały Rycerz, mały wzrostem i wielki duchem – o otwartym sercu. Żyjemy w zwariowanym świecie, w którym potrzebny jest przystanek z satyrą i uśmiechem, choć nie zawsze świeci dla nas słońce. Przed kilku laty Julkowi przydarzyła się choroba, odwiedzałem go wtedy w szpitalu. Otrzymał nagrodę artystyczną marszałka województwa śląskiego, odebrała ją żona. Szczęśliwie Julek wracał do zdrowia, nadarzyła się okazja, żeby przetłumaczyć jego wiersze na język niemiecki, zrobiła to Barbara Szwarc. Pojechaliśmy wtedy wspólnie – Julek, jego żona Marysia i ja – na promocję do Konsulatu Polskiego w Kolonii. Całą drogę w samolocie Julek się nie odzywał. Odbył się wieczór autorski i coś się stało, dawny Julek powrócił. Podróż powrotną odbyliśmy już w zupełnie innej atmosferze. Julku, działaj do setki! – mówił Bogdan Kocurek.
Do życzeń długich lat twórczości poetyckiej dla Juliusza Wątroby dołączyła się licznie zgromadzona w Książnicy publiczność.
- Kiedy jeszcze przed pandemią prezentowałem 50. tomik wierszy, śpiewał tu chór pod dyrekcją Jana Borowskiego. Na spotkaniu w pandemii trzeba było siedzieć w oddaleniu od siebie, nie wiedziałem, kto chłop, a kto baba, bo wszyscy w maseczkach – wspominał Juliusz Wątroba. – Kiedy przyszedłem do Joli Gilman do Wydziału Kultury i Promocji Urzędu Miejskiego, mówiąc, że napisałem 55. książkę, ona zaczęła ziewać. Proszę państwa, jak widać mam kojące działanie na bezsenność! – zareklamował się żartobliwie poeta.
Mówił później o trudnym losie artystów. Jego zdaniem na przykład prace malarza obronią się same, bo obraz każdy widzi i rozumie.
- Co ma na swoją obronę człowiek, który pisze? Tylko poezję. A kto to dzisiaj czyta?! – pytał przewrotnie licznie zgromadzonych entuzjastów jego twórczości.
Juliusz Wątroba w tomiku Gesty zawarł wiersze refleksyjne, bo jak sam mówi, uprawia płodozmian – na przemian pisze wiersze satyryczne i poważniejsze rozważania. Podczas promocji zaprezentował najpierw te z najnowszego tomiku, a później swoje zabawne fraszki i aforyzmy.
Promocję tomiku Juliusza Wątroby uświetnił występ bardzo zdolnej młodej bielszczanki, wielokrotnej laureatki organizowanego przez Książnicę Beskidzką konkursu Tworzymy własne wydawnictwo – Weroniki Magi. Zaśpiewała piosenki po polsku i francusku, bo jak przyznała, język francuski jest jej pasją. Wykonała m.in. piosenkę Katarzyny Sobczyk – O mnie się nie martw – wokalistki, która śpiewała z zespołem Czerwono-Czarni. W tym zespole występował też stryj Weroniki - Klaudiusz Maga, gitarzysta, wokalista, organista, pianista, kompozytor i aranżer. Zmarły tragicznie w latach 70. XX w. artysta jest pochowany na cmentarzu parafialnym w Mikuszowicach Krakowskich.
- Klaudiusz Maga i Jacek Lech – byli muzycznymi filarami naszej młodości – stwierdził Juliusz Wątroba.
wag
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj