Niebezpiecznie w Andorze. Bielszczanin wraca z tarczą! (video)
Wśród 480 startujących w znanym z Downhillowego Pucharu Świata Vallnord był jedyny Polak - Rafał Ryplewicz z Bielska-Białej, dla którego była to pierwsza wizyta w Pirenejach. Bielszczanin jechał wolniej od konkurentów, ale rozważniej unikając wywrotek. "Trasa była bardzo trudna, w części pokrywała się z trasą zjazdową. Wiodła po ogromnych kamieniach i korzeniach, ziemia była mokra i śliska. Filmiki z internetu nie oddają ekstremalnych trudności na trasie, trzeba tu być i wszystko samemu poczuć" - relacjonuje. Kilku kolarzy nabawiło się bardzo poważnych urazów. W przypadku bielszczanina nie obyło się za to bez problemów technicznych. "Podczas kwalifikacji urwało mi klamrę od sznurówki w prawym bucie, nawet nie wiem gdzie dokładnie. Z kolei na pierwszym finałowym zjeździe na którymś z ostrych kamieni przedziurawiłem oponę, na której dało się jeszcze jechać dzięki mleku, ale już wolniej. Poza tym oba biegi finałowe przejechałem czysto, ukończyłem wyścig cały i zdrowy. Meta takich zawodów mi wystarcza" - podkreśla. Bielski zawodnik zdobył także swoje pierwsze punkty w klasyfikacji sezonu. Imprezę zdominowali Francuzi i Hiszpanie, zwyciężył Kevin Miquel z fabrycznego zespołu Specialized Racing.
Te zawody były dla Rafała Ryplewicza nie tylko bardzo wymagające sportowo ale i organizacyjnie. "Jechałem autem za kierownicą ponad 30 godzin w jedną stronę, sam dojazd był wycieńczający. Już samo pojawienie się na starcie było wyczynem, a osiągnięcie mety sukcesem" - tłumaczy. Właśnie z uwagi na odległość bielski zawodnik jest szczególnie zadowolony z tego startu. "Chciałem przejechać wyścig w Pirenejach i mi się to w końcu udało." - podsumowuje. Gratulujemy i życzymy kolejnych udanych startów w zawodach!
MK
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj