Nieruchomości w gastronomii czy gastronomia w nieruchomościach?
Na przestrzeni kilku lat, udało mi się zaobserwować, rosnące zapotrzebowanie wśród klientów na lokale gastronomiczne. Początkowo, rynek nieruchomości był w stanie spełnić oczekiwania względem potrzeb szukających. Ale z biegiem czasu, który zdawał się uciekać coraz to szybciej i szybciej, podaż nie nadążała za popytem. Rosnące zainteresowanie klientów, pojawiało się wraz ze wzrostem popularności programów kulinarnych, rodzącymi się nowymi gwiazdami, szefami kuchni, youtuberami, ale też i normalną dla każdego z nas, chęcią zarobku. Duży wpływ również ma tutaj świadomość społeczeństwa i rosnące zapotrzebowanie klientów na usługi tego typu. Polacy coraz częściej zaczęli jeść poza domem. Wzrost intensywności korzystania konsumentów z lokali gastronomicznych wynika, przede wszystkim, z różnorodności oferty jaką mamy do dyspozycji, ale i z nieustannie rosnącej liczby lokali. Każdy może znaleźć coś dla siebie.
Ludzie rezygnują z gotowania w domu, by stołować się na mieście. Szybciej, wygodniej, przyjemniej, i niejednokrotnie, taniej. Restauracje, pizzerie, fast foody, food trucki, stały się miejscem spotkań ludzi, nie tylko w celu zaspokojenia swoich potrzeb żywieniowych, ale przede wszystkim towarzyskich. Dlatego przy wyborze miejsca pod przysłowiową gastronomię, często nie ma tu podziału na jej poszczególne segmenty, liczy się lokalizacja. Największy popyt, ale i najwyższe ceny, czy to sprzedaży, czy to
najmu, osiągają lokale w miejscach, które gwarantują rynkowy sukces: w zabytkowych centrach miast, przy głównych ulicach handlowych, dużych ciągach komunikacyjnych, no i oczywiście w centrach handlowych. Jak wynika z danych podawanych przez GUS, polski rynek gastronomiczny sukcesywnie poprawia swój przychód. Od 2000 roku przychody wzrosły z 15 do 36 miliardów złotych. I to generuje, coraz wyższy i szybszy, popyt na „dobre” nieruchomości pod gastronomię.
Jak będzie kształtować się dalej ta współpraca pomiędzy rynkiem gastronomicznym a rynkiem nieruchomości? Wszystko wskazuje na to, że ciągle rosnące przychody w gastronomii będą przekładać się na wzrost przychodów w nieruchomościach, że zależna w tych branżach od siebie, koniunktura, utrzyma się. Pomimo ostrej konkurencji w gastronomii, moim zdaniem, rynek nie jest jeszcze wystarczająco nasycony, a potrzeby konsumentów rosną, co będzie nadal generować rozwój i wzrost popytu i podaży, łączący gastronomię i nieruchomości. Dziś, niestety, w większości gastronomia będzie się musiała podnosić po tych tygodniach zamknięcia i odizolowania od konsumentów, ale na pewno wszystko wróci na swój tor, i wierni klienci, nie dadzą upaść swoim ulubionym lokalom!!!
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj