| Źródło: Wydział Prasowy UMBB
Gdzie jesteś, św. Mikołaju?
Chociaż biskup w swoim życiu nie napisał prawdopodobnie nic, to i tak uważany jest za patrona literatów. Ci jednak od jego kurateli najchętniej by się uwolnili, przedkładając nad nią towarzystwo greckich Muz.
Jak przed wiekami, tak i dzisiaj lubimy św. Mikołaja. Z wielką radością w grudniowy wieczór zapraszamy go do naszych domów. Specyficzny to zmierzch i niepodobny do innych. W tym dniu cała dziatwa godzi się bez protestów nawet na niepotrzebne mycie uszu czy sprzątanie. Grzeczne aż do przesady dzieci czekają. Zdają sobie sprawę, że św. Mikołaj jest bardzo zapracowany, lecz mają pewność, że na pewno nie zapomni przyjść.
Taktyka tych wizyt jest różna. Niemniej zawsze jest miło. Wszyscy przecież znamy dobroć Mikołaja. Nawet gdy wśród podarków znalazła się rózga, nigdy nie mieliśmy pretensji, wszak On jest sprawiedliwy i zna wszystkie nasze uczynki. Nawet te, o które babcia nie posądzi, a mama nic nie wie. Znany ze swej łagodności Mikołaj wyrozumiale machał ręką na ten lub inny nasz wybryk i przychodził nieodmiennie z potężnym worem wspaniałości.
Kiedy spotkaliśmy się z nim twarzą w twarz, nie obywało się bez krótkiej przepytki. A to z pacierza, a to - o zgrozo - czy byliśmy grzeczni.
Jednak dużo częściej przychodził do nas we śnie, wskazówki co do zachowania przekazywał - by nas nie budzić - przez mamę.
Ciekawe, że nigdy się nie mylił w doborze podarków. W swej dobroci zakupy robił niekiedy już tu, na ziemi. Bez trudu rozpoznawaliśmy zapierający dech w piersiach samochód z sąsiedniego sklepu czy bajeczki z księgarni. Czy On nie jest wspaniały! Mama mówiła przecież, że na ten samochód musiałaby wydać pół wypłaty. A On kupił!
Dzisiaj w Polsce operują amerykańscy Santa Clausowie, doskonale wyszkoleni agenci reklamowi domów towarowych, którzy równie szeroko śmieją się do dzieci, co do naszych portfeli. My jednak z rozrzewnieniem wspominamy Ciebie, święty Mikołaju. Może byłeś mniej elokwentny, w skromniejszym występowałeś stroju, ale byłeś ...NASZ. To nic, że czasami przypominałeś wujka Marka lub miałeś spodnie podobne do naszego taty...
Drogi św. Mikołaju, może w tym roku nam samym nic nie przyniesiesz - ewentualnie kolejną parę skarpetek - lecz prosimy: nie zapominaj o naszych najmłodszych. Oni wszak mniejsi, młodsi i niewinni. Im przynoś i wręczaj. Oni na Ciebie czekają. A my jak co roku wysyłamy do Ciebie list, wiedząc, że i tym razem nas nie zawiedziesz. A oto adres.
Szanowny Pan
Święty Mikołaj
Departament Spraw Najważniejszych
Niebo nr 1.
Koniecznie z dopiskiem do rąk własnych.
Pod czym podpisuje się jeden z tych, którzy mimo upływu lat nadal na Ciebie oczekuje.
Jacek Kache
Mikołaj fot. pixabay
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj