Beskidzka Izba Lekarska była jedyną w całej Polsce, która nie miała własnej siedziby i musiała korzystać z gościnności miasta. Kilka tygodni temu sytuacja uległa zmianie Przy ulicy Bystrzańskiej w Bielsku-Białej powstał okazały budynek - nowa siedziba BIL. Siedziba na miarę XXI wieku, której budowa trwała nieco ponad 19 miesięcy.
Beskidzka Izba Lekarska z cudem architektury
Plany związane z kupnem 27-arowej działki i opracowaniem koncepcji zaczęły kształtować się w roku 2016. Pięć lat później wybudowany został niezwykle nowoczesny budynek składający się z dwóch części. Element pierwszy to stary segment, który został odrestaurowany z odtworzeniem architektury i zaadaptowaniem dla pracy administracyjnej; na parterze znalazły się pomieszczenia sekretariatu, gdzie prowadzone są rejestry lekarzy i praktyk lekarskich, a na piętrze gabinety poświęcone sądowi lekarskiemu i rzecznikowi odpowiedzialności zawodowej oraz sala konferencyjna. Drugi, dobudowany segment, to sala dydaktyczna mogąca pomieścić około 180 osób znajdująca się na piętrze. Wyposażona jest w elektryczną, przesuwalną i dźwiękoszczelną ściankę, dzięki której może ona być podzielona na dwa odrębne pomieszczenia. Oprócz tego znajduje się tam klubokawiarnia i zaplecze kuchenne mieszczące się na parterze. Nowa siedziba kosztowała BIL 7 mln zł i została sfinalizowana z pieniędzy własnych oraz zaciągniętego kredytu.
Na temat nowej siedziby rozmawiamy z Prezesem Beskidzkiej Izby Lekarskiej Klaudiuszem Komorem.
– Śmiało możemy powiedzieć „nareszcie”. Byliście bowiem jedyną Izbą Lekarską w Polsce, która nie dysponowała własną siedzibą...
To prawda. Byliśmy ostatnią Izbą Lekarską w Polsce, która nie miała własnej siedziby i musiała korzystać z użyczonego przez miasto budynku. Na własne lokum czekaliśmy naprawdę długo, bo od 1990 roku. Od roku 1992 nasza centrala mieściła się na ulicy Krasińskiego 28 w Bielsku-Białej i wszyscy kolejni prezesi marzyli o tym, by któregoś dnia mieć własną siedzibę dostosowaną do naszych potrzeb. Zbudowaną od początku do końca z myślą o naszej działalności. Teraz, po tylu latach, udało nam się otworzyć coś, czym możemy się pochwalić światu.
– Sama budowa długo nie trwała, bo zaledwie 19 miesięcy i 3 dni. Plany pojawiły się jednakże już w roku 2016. Co spowodowało, że inwestycja tak bardzo przeciągnęła się w czasie?
Zakup działki miał miejsce w 2017 roku. Największym problemem od początku mojej kadencji, którą objąłem w roku 2013 było znalezienie dobrej lokalizacji. Miejsca dobrze usytuowanego i w stosunkowo przystępnej cenie. Do prac projektowych przystąpiliśmy natychmiast po nabyciu terenu. Musieliśmy jednakże w pewnym momencie dostosować nasze oczekiwania do możliwości finansowych. Pierwszy projekt powstał w 2018 roku. Uzyskaliśmy pozwolenie na budowę. Okazało się jednak, że na tego wykonawcę i na ten projekt nas zwyczajnie nie stać. Musieliśmy nieco zmniejszyć planowaną powierzchnię budowanego budynku, który pierwotnie miał mieć ponad 1200 m² i zawierać dużą salę balową. Zdecydowaliśmy się z niej zrezygnować. Stwierdziliśmy, że niemalże za ścianą mamy hotel, z którego gościnności w razie czego możemy skorzystać. Zmniejszyliśmy powierzchnię do niecałego 1 tys m². Pociągnęło to za sobą konieczność uzyskania nowego pozwolenia oraz stworzenia nowego projektu, co kosztowało nas kolejny stracony rok. Mając w ręku gotowy koncept rozpoczęliśmy poszukiwania wykonawcy. Udało nam się go bardzo szybko znaleźć. Rozpoczęliśmy budowę w styczniu 2020 roku. Od tego momentu wszystko poszło już bardzo sprawnie, bez żadnych zahamowań, czy niespodzianek.
– Wspomniał Pan, że sama budowa przebiegała bez żadnych zakłóceń. Biorąc pod uwagę okres, w którym miała miejsce – pandemię COVID, fakt ten należy uznać za mały cud?
Budowa została ukończona zgodnie z planem. Opóźnienie rzędu miesiąca przy tak dużej inwestycji jest bez żadnego znaczenia. Z jednej strony pandemia przysporzyła nam dużo nerwów. Nie wiedzieliśmy, czy w którymś momencie nie zabraknie nam pracowników lub materiałów budowlanych, czy nagle nie poszybują w górę ceny – co się zresztą stało, ale na szczęście w momencie, gdy nasz projekt był już na ukończeniu. Z drugiej jednak strony pandemia spowodowała, że był taki moment, gdy wszyscy mieli podobne wątpliwości - czy warto zaczynać budowę w takim okresie? Dzięki temu nam udało się w miarę szybko znaleźć wykonawcę, rozpocząć i ukończyć budowę w terminie i co równie ważne - w zakładanym budżecie. Teraz byłoby to już niemożliwe do wykonania. Mieliśmy szczęście.
– Mamy kolejny cud. Nazwał Pan bowiem ten budynek, który powstał, małym cudem architektury...
Chyba nie wyszło to bezpośrednio ode mnie, ale od osób tu przyjeżdżających i pamiętających ten malutki budyneczek, który kiedyś tutaj był. Na samym początku mieściła się w nim Przychodnia Zdrowia. Przez pewien czas pełnił on również funkcję budynku administracyjnego. My go wyremontowaliśmy z zachowaniem jego architektury, zewnętrznego wyglądu, elewacji i charakteru. Samo połączenie tego starego gmachu z tym, co zostało dobudowane w postaci nowoczesnego obiektu szkoleniowego, stanowi piękny mariaż, który można nazwać cudem architektury.
– Zorganizowaliście już nawet pierwszą imprezę w nowej siedzibie. Obchodzony tutaj był Dzień Serca.
Najpierw otworzyliśmy się na ludzi organizując Dni Serca. Po pierwsze przygotowaliśmy wydarzenie online na platformie Facebook. Po drugie zorganizowaliśmy spotkanie dla bielskich seniorów z wykładem i udzielaniem porad dotyczących chorób serca – w naszej nowej siedzibie. Była też konferencja prasowa oraz uroczyste otwarcie, które tak naprawdę było pierwszą imprezą sprawdzającą nasze możliwości. Osób, które nas zaszczyciły swoją obecnością - zarówno przedstawicieli świata polityki, jak i kultury, oraz naszych kolegów lekarzy było bardzo dużo.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj