| Źródło: UM BB / TS Podbeskidzie
Przegrany remis
W ostatnim meczu u siebie w sezonie 2020/21 Podbeskidzie zremisowało 1:1 z Wisłą Płock. Szanse na pozostanie w ekstraklasie są już bardzo małe. Górale muszą wygrać swój ostatni mecz sezonu z Legią w Warszawie, a Stal Mielec musi przegrać ze Śląskiem Wrocław.
Trudna sytuacja Górali w tabeli przed meczem z Wisłą sprawiła, że sobotnie spotkanie z płocką drużyną należało określić szekspirowskim być albo nie być. Oba zespoły walczą o utrzymanie, co powoduje, że każde trzy punkty są na wagę złota. Żeby podkreślić jeszcze wagę meczu przed klasycznym dla bielskiego stadionu Janosikiem, zabrzmiała muzyka z serialu Stawka większa niż życie… Z bojowym nastawieniem zawodnicy Górali i Nafciarzy wybiegli na murawę.
Początek spotkania pokazał dobitnie, że obie drużyny wzięły sobie przedmeczowe odprawy motywacyjne, lecz to właśnie Górale objęli prowadzenie w piątej minucie po fenomenalnym strzale Jakuba Hory. Czeski zawodnik wypożyczony z Teplic uderzył zza skraju pola karnego futbolówkę, która poleciała wprost w okienko. Otworzyło to spotkanie, w którym obie drużyny zaczęły próbować wymieniać akcję za akcją. Defensywa Podbeskidzia utrudniała przeprowadzenie ataku, by próbować ukłuć gości po raz drugi. Tak się jednak nie stało, bowiem to goście odpowiedzieli szybciej – w 28. minucie spotkania we własnym polu karnym Dawida Kocyłę faulował Dmytro Bashlai. Pewnym strzałem jedenastkę na bramkę zamienił Mateusz Szwoch. Michal Pesković wyczuł intencję strzelającego, lecz uderzenie było na tyle mocne, że nie dało żadnych szans bramkarzowi Górali. Po tej akcji zapanował status quo zwiastujący ciekawą drugą połowę.
Przed drugą częścią spotkania doszło do roszad w drużynie Górali – za Maksymiliana Sitka i Desleya Ubbinka weszli Dominik Frelek i Marko Roginić. Decyzje podjęte przez trenera Roberta Kasperczyka spowodowały, że chorwacki napastnik zajął miejsce młodzieżowca w ofensywie. Goście z Płocka mogli objąć prowadzenie już dwie minuty po rozpoczęciu drugiej części spotkania. Rafał Wolski przebiegł między defensywę Podbeskidzia, wychodząc na czystą pozycję. Jednak strzał siedmiokrotnego reprezentanta Polski został wybroniony przez Michala Peskovicia. Jego interwencja z pewnością zapobiegła utracie bramki. Podbeskidzie z każdą minutą próbowało pokonać bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Kamińskiego – to ze stałego fragmentu gry czy to z akcji przeprowadzanych na skrzydłach.
Zrobiło się nerwowo w 75. minucie spotkania, bowiem po stałym fragmencie gry zawodnik Nafciarzy próbował pokonać Michala Peskovicia. Piłka po odbiciu się leciała w stronę Jakuba Rzeźniczaka, lecz ten nie trafił w piłkę. Cztery minuty potem Peter Wilson doprowadził do euforii sztab szkoleniowy i zawodników Górali, ale sędzia Przybył bramki nie uznał, bowiem napastnik TSP był na pozycji spalonej.
Wynik z pierwszej połowy utrzymał się do końca spotkania. Remis w tym meczu jeszcze bardziej minimalizuje szanse Górali na utrzymanie w Ekstraklasie. Przed Podbeskidziem misja bardzo trudna wygrać za tydzień na Łazienkowskiej i liczyć na potknięcia Stali.
TS Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Płock 1:1 (1:1)
Bramki: 5’ Hora – 28’ Szwoch (k.)
Żółte kartki: Rzuchowski, Frelek, Rundić - Zbozień, Garcia,
Podbeskidzie: Pesković – Modelski, Rundić, Bashlai, Niepsuj (65' Danielak), Mamić, Rzuchowski (76' Tulio), Ubbink (46’ Roginić), Hora – Sitek (46’ Frelek), Biliński (65' Wilson)
Wisła Płock: Kamiński – Zbozień (82' Michalski), Rzeźniczak, Uryga, Tomasik – Szwoch, Lagator, Kocyła (87' Pyrdoł), Wolski (82' Lesniak), Angel Garcia (75' Vallo), Tuszyński
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj