| Źródło: UM BB
Dziennikarz, historyk, autor książki Śląsk zbuntowany był gościem w Klubokawiarni Aquarium
Opublikowana w ubiegłym roku przez Wydawnictwo Czarne książka Śląsk zbuntowany poświęcona jest Ślązakom walczącym w hiszpańskiej wojnie domowej w latach 1936-1939. Poszukując materiałów do niej, Dariusz Zalega odnalazł także bielskie wątki – nazwiska trzech bielszczan, którzy wzięli udział w wojnie w Hiszpanii. Byli to - urodzony w 1910 r. Franciszek Rodoń, który internowany później we Francji walczył we francuskim ruchu oporu podczas II wojny światowej, Jan Sachal ur. w 1899 r. oraz Richard Mendrok ur. w 1893 r.
Zdaniem Dariusza Zalegi, życiorys tego ostatniego przypomina dzieje Franciszka Dolasa bohatera nakręconej w 1969 roku komedii filmowej pt. Jak rozpętałem drugą wojnę światową. Richard Mendrok pochodził z Aleksandrowic, był rzeźnikiem z zawodu. W 1914 r. wcielony został do austriackiego pułku artylerii ciężkiej, rok później trafił do niewoli rosyjskiej. Po rewolucji został ponownie wcielony do wojska, jednak tym razem jako żołnierz Armii Czerwonej. Po raz kolejny został wzięty do niewoli, tym razem niemieckiej. Z obozu jenieckiego trafił do Krakowa, gdzie po raz kolejny został żołnierzem armii austriackiej, z którą walczył na froncie włoskim. Udało mu się przeżyć. Po I wojnie światowej wyjechał do Francji, pracował tam jako górnik. Walczył w wojnie domowej w Hiszpanii, internowano go we Francji. W 1942 roku jako pochodzący z terenów wcielonych do Rzeszy został uznany za obywatela Niemiec i skierowany do budowy bazy łodzi podwodnych. W związku z problemami zdrowotnymi zwolniono go i wrócił do Francji, tam dołączył do francuskiego ruchu oporu. Aresztowany, trafił do więzienia dla więźniów politycznych. Wziął tam udział w buncie więźniów. W obozie pod Paryżem doczekał jednak wyzwolenia przez wojska amerykańskie. W 1948 roku powrócił do Polski.
Dariusz Zalega interesuje się nie tą historią pisaną pod kątem znaczących wydarzeń i wielkich polityków, ale historią ludową, dziejami zwykłych ludzi, marginalizowanymi zwykle w książkach. Stąd jego zainteresowanie przede wszystkim ruchami robotniczymi.
- Nie wierzę, że historia uczy. Tyle wojen się wydarzyło i wcale nie zapobiega to konfliktom. Historia jedynie przestrzega – powiedział Dariusz Zalega.
Podczas spotkania w Bielsku-Białej opowiedział o różnych zdarzeniach na przestrzeni ostatnich trzech wieków w naszym regionie. Najstarsze z nich z czasów wojen o podział Śląska dotyczyło buntu chłopów pod Starym Bielskiem, którzy zebrali się 10 czerwca 1746 r., żeby protestować przeciwko wzrostowi wymagań pańszczyzny – darmowej pracy – o dwa dni w tygodniu. Ówczesny właściciel Państwa Bielskiego Friedrich Wilhelm von Haugwitz wezwał na pomoc wojsko austriackie, które rozgoniło chłopstwo.
- Bielsko-Biała powstało z przemysłu – stwierdził historyk, opowiadając o ściągnięciu do manufaktur, a później bielskich i bialskich fabryk wykwalifikowanych pracowników z Niemiec, którzy stali się trzonem specjalistycznej kadry przemysłowej, a miejscowi chłopi – robotnicy z pokolenia na pokolenie przyuczali się do zawodów potrzebnych w fabrykach. Dariusz Zalega opowiadał o licznych strajkach, butach robotniczych i działalności organizacji reprezentujących interesy robotników.
Wśród nielicznych zaprezentowanych fotografii przedstawił zdjęcia schroniska na Błatniej - wybudowanego przez niemiecką proekologiczną organizację Przyjaciele Natury, która w samych Aleksandrowicach liczyła podobno ok. 300 osób – oraz postaci bielskiego adwokata, posła na Sejm Śląski Zygmunta Glucksmanna, zaangażowanego w działalność ruchów robotniczych.
Spotkanie z Dariuszem Zalegą zorganizowało Stowarzyszenie im. Tadeusza Regera.
fot. Agata Wolna/Wydział Prasowy UMBB
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj